Odpust parafialny w Roku Jubileuszowym św. Pawła - 25.01.2009

Data 2009/01/25 22:30:00 | Temat: Odpust parafialny

W Roku Jubileuszowym nasz odpust parafialny przypadł w niedzielę, 25 stycznia. Sumie odpustowej przewodniczył i kazanie przez całą niedzielę głosił o. dr Jan Edmund Urbański, franciszkanin reformata, doktor nauk biblijnych i wicerektor seminarium oo. Reformatów. O. Edmund studiował najpierw w Jerozolimie i tam też przyjął święcenia kapłańskie, po czym kontynuował studia w Rzymie. Pracę magisterską napisał po włosku właśnie o nawróceniu św. Pawła. O. Edmund wykłada Pismo św. również w bielskim Instytucie Teologicznym.


  

KAZANIE ODPUSTOWE O. DR JANA EDMUNDA URBAŃSKIEGO 25.01.2009

Dz 22, 3-16 (9, 1-22)
1 Kor 7, 29-31
Mk 16, 15-18
"Nie wyście mnie wybrali, ale Ja was wybrałem, abyście szli i owoc przynosili" (J 15, 16).
Kochani moi!
Dość często spotykamy się z następującymi stwierdzeniami: "Słowa pouczają, ale to przykład pociąga" albo "świat nie potrzebuje dzisiaj nauczycieli, ale świadków". Jest w tych hasłach sporo prawdy, zwłaszcza, że dostrzegamy tzw. dewaluację słowa, a wielu płomiennych mówców okazało się zwykłymi zwodzicielami i kłamcami. świat dzisiejszy tonie w potokach słowa. Słowa, które winny być środkiem komunikacji między ludźmi zatraciły swoją istotę. Pośród wytartych banałów coraz trudniej o porozumienie, coraz trudniej spotkać drugiego człowieka, który mądrze mówi. A przecież chrześcijaństwo jest wewnętrznie zespolone ze słowem i na słowie stoi. W Biblii słowo ma wielką kreatywną moc, zaś wiara w Boga jest wiarą w rzetelność słowa. Chrześcijaństwo buduje na Słowie przedwiecznym, które stało się Ciałem swoje wiekuiste zawierzenie. Jezus, sam będąc odwiecznym Słowem Najwyższego dzięki swoim wypowiedziom, nie tylko pouczał, ale uzdrawiał, wskrzeszał, przebaczał, uspokajał burze i dawał nadzieję. Choć nie zapisał swej nauki w księgach - to zapisał ją w ludzkich sercach.
Z wielką radością staję dzisiaj przed Wami w tej Waszej świątyni dedykowanej Apostołowi Narodów. Dziękuję za zaproszenie jakie zostało skierowane do mnie przez Waszego ks. Proboszcza i ks. Piotra, z którym dzielę wspólny los wykładowcy na Instytucie Teologicznym. Staję dzisiaj przed Wami, tak jak św. Paweł przed wspólnotą koryncką, "w słabości, w bojaźni i z wielkim drżeniem", aby "mowa moja i moje głoszenie nauki nie miały nic z uwodzących przekonywaniem słów mądrości, lecz były ukazywaniem ducha i mocy Bożej" (1 Kor 2, 3-5).
Dzisiejszy dzień to szczególny dzień i czas. Czcimy Nawrócenie Tego, o którym mówi się, że był "trzynastym apostołem, gorliwym wysłannikiem i niestrudzonym pielgrzymem", dzięki któremu Europa ma korzenie chrześcijańskie. Czcimy Nawrócenie Tego, którego św. Jan Chryzostom stawiał wyżej niż rzesze wielu aniołów i archaniołów. Czcimy Nawrócenie Tego, którego Dante Alighieri w swojej Boskiej Komedii nazwał "Wybranym Naczyniem", czyli narzędziem wybranym przez Boga. Dzisiaj czcimy Nawrócenie Tego, o którym pisze się, mówi się i przedstawia się jako giganta wiary i niestrudzonego obrońcę Ewangelii: "ja nie wstydzę się Ewangelii - pisał do Kościoła w Rzymie - jest ona mocą Bożą ku zbawieniu dla każdego wierzącego ... W niej objawia się sprawiedliwość Boża, która od wiary wychodzi i ku wierze prowadzi" (Rz 1, 16-17).

Dobry i Kochany jest Nasz Pan skoro, w Szawle z Tarsu ukazuje nam giganta wiary.

Z wielką uwagą i skupieniem pochylam się nad tekstami biblijnymi i biorę je do ręki. To słowa natchnione, które Boga mają za Autora. To słowa, które mówią mi, jak niezbadane są wyroki Boskie. św. Łukasz, Autor Dz. Ap. w dramatycznych słowach opisuje początek rodzącego się Kościoła i niszczycielską działalność Szawła, który "niszczył Kościół, wchodząc do domów, porywał mężczyzn i kobiety i wtrącał ich do więzienia" (8, 3). Ze swoistą furią "Szaweł siał grozę i dyszał rządzą zabijania uczniów Pańskich" (9, 1). Zawzięcie poszukiwał wyznawców Jezusa Chrystusa, aby ich przed trybunał jerozolimski postawić. Ale wszystko ma swój kres i wytrzymałość. Oto na drodze pod Damaszkiem, w czasie podróży, której celem były kolejne prześladowania i aresztowania dochodzi do spotkania, do Objawienia się Jezusa Chrystusa św. Pawłowi. Proszę zwrócić uwagę, że Szaweł nie był ateistą. On wierzył w Boga i postępował wedle Jego Prawa. Chciał być sługą Boga i nikogo innego. On przylgnął do Boga, ale jednocześnie zamknął się w żelaznym pancerzu własnej indywidualności i rzekomo spokojnego sumienia. Oto pod Damaszkiem dochodzi do przemiany: dawny prześladowca J. Chr. staje się Jego żarliwym wyznawcą. Żyd, syn Narodu Wybranego, wbrew swoim regułom i poglądom rozpoznaje w J. Chr. Mesjasza.
Polski poeta, Jerzy Liebert, nawiązując do Objawienia pod Damaszkiem napisał wiersz "Jeździec", którego strofy doskonale oddają klimat tamtej chwili.
Uciekałem przed Tobą (Boże) w popłochu,
Chciałem zmylić, oszukać Ciebie ...

Dogoniłeś mnie, Jeźdźcze niebieski,
Stratowałeś, stanąłeś na mnie.
Ległem zbity, łaską podcięty,
Jak dym, gdy wicher go nagnie ...

Jeśli trzeba, to tratuj do dna,
Jestem tylko Twoim żołnierzem.

Jedno wiem, i innych objawień
Nie potrzeba oczom i uszom -
Uczyniwszy na wieki wybór,
W każdej chwili wybierać muszę.

Czyż nie Dobry i Kochany jest Nasz Pan, skoro w Szawle ukazuje nam żarliwego apostoła zawierzenia.

Istotą nawrócenia człowieka jest nowe i chrześcijańskie ukierunkowanie w życiu. Grecki termin metanoia czyli nawrócenie wskazuje na czyn charakteryzujący się zwrotem o 180°. Człowiek idzie w pewnym kierunku i nagle odwraca się, tak, aby ów pierwotny kierunek mieć za plecami. Łaciński termin conversio czyli nawrócenie znaczy tyle co zawrócić, powrócić i przyjść z powrotem. Jakby na to nie patrzeć, w nawróceniu zawsze jest mowa o zmianie sposobu postępowania i myślenia. Nawracanie jest wpisane w nasze życie ponieważ potrzebujemy nowego ukierunkowania na Boga. Taki stan dostrzegamy w życiu Szawła. Przed nawróceniem nie był on daleko od Boga. Przeciwnie, był fanatycznym jego wyznawcą. W świetle spotkania z J. Chr. zrozumiał jednak, że w taki sposób nie da się kształtować samego siebie. Życiu trzeba nadać konkretny cel i prawdziwy sens. Dla Pawła wiara w Boga Jedynego była dobrą rzeczą i pozytywną, ale potrzebne było jej pogłębienie i swoiste dopełnienie czyli rozpoznanie i uznanie w Jezusie Chrystusie Mesjasza i Syna Bożego.
W kontekście tego wydarzenia pod Damaszkiem rodzi się wiele pytań. Czyż Pan Bóg zawsze musi używać nadzwyczajnych i drastycznych środków, żeby do nas dotrzeć? Czyż musi się to dokonywać przez zrzucenie nas na ziemię? Czy zawsze najpierw jesteśmy zaślepieni, aby potem odzyskać wzrok i zobaczyć swoje błędy? Czy zawsze najpierw trzeba zaryć nosem w ziemię, żeby się opamiętać? Zawołanie "Szawle, Szawle dlaczego mnie prześladujesz?" również jest adresowane do naszych uszu. Trzeba niekiedy kogoś podwójnie upomnieć, aby zrozumiał. Trzeba nieraz niejednego zrzucić z piedestału, aby oniemiał. Po co to wszystko? Po to, aby zniszczyć w nas faryzejskość serca, hipokryzję, zakłamanie i dwulicowość serca. Czasami potrzeba takich nadzwyczajnych środków, tylko po to, aby przypomnieć: kim jestem, jakie jest moje powołanie, jakie jest moje miejsce w życiu i przy kim ono być powinno. Często metody Boga są drastyczne, ale skuteczne. Panie, ileż to razy będziesz jeszcze mnie musiał rzucić obuchem o ziemię i oślepiać, abym przejrzał, powstał, i w końcu się nawrócił i do Ciebie powrócił?
Kończę.
Archimedes miał powiedzieć: "Dajcie mi dźwignię i punkt oparcia, a ruszę z posad ziemię". Archimedes nie mógł ruszyć ziemi, albowiem miał na myśli czynność wyłącznie materialną. Apostoł Paweł i uczniowie Jezusa poruszyli ziemię albowiem "Wszechmogący dał im za punkt oparcia samego siebie a za dźwignię modlitwę". W ten sposób oni podźwignęli świat, w ten sposób będą go dźwigać i ci, którzy po nich będą "szli i nauczali". Paweł daje nam konkretny przykład z własnego życia i z życia chrześcijańskiego: "czas jest krótki ... przemija postać tego świata". Mylimy się, kiedy zbytnio ufamy ziemskiej rzeczywistości. Przestroga Pawła jest twardą dla ucha i trudną do głoszenia, ale niestety tak trzeba postępować. Stojąc wobec różnego rodzaju prób i problemów, którym jesteśmy poddawani dostrzegamy konieczność znalezienia solidnego punktu oparcia.
Dzisiaj pytamy się: jaka jest nasza tożsamość chrześcijańska? Ona powinna być tak kształtowana: nie należy nam szukać samych siebie o własnych siłach, ale trzeba nam przyjąć samych siebie od Chr. i uczynić z nas samych dar i całkowicie zanurzyć się w Nim. Stąd też wynika wielka odpowiedzialność nas, chrześcijan: powinniśmy być punktem odniesienia dla wiary jako osoba, która poznała Boga, stając się drogowskazem dla tych, którzy Boga szukają.


  


  




Ten artykuł pochodzi ze strony:
http://www.pawelbielsko.pl